
16 sty Warto nad Wartą – stylowy lunch w centrum
W tym tygodniu, zachęcani przez znajomych udaliśmy się do restauracji Warto nad Wartą. Jak czytamy na ich stronie, jest to restauracja tworzona w tandemie Magdaleny Bery i szefa kuchni Marcina Antoniewskiego. Marcin, mistrz kuchni polskiej widzianej przez pryzmat wszystkiego najsmaczniejszego co się dzieje na świecie, tworzy dania pod czujnym okiem i podniebieniem Magdaleny.
*Edit 1.04.2019 – Restauracja Warto nad Wartą już nie istnieje.
Warto nad Wartą jest to miejsce stosunkowo nowe, położone w samym centrum miasta, 3 minuty pieszo od Starego Rynku, na ulicy Karola Marcinkowskiego, którą po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem okazję podziwiać z perspektywy pieszego – zazwyczaj poruszam się po mieście autem, więc ulicą tą po prostu przelatuję nie mając okazji się jej dobrze przyjrzeć. I muszę przyznać, że lokalizacja wybrana przez właścicieli jest trafiona w 100%, pomimo, że gdy po raz pierwszy usłyszałem nazwę restauracji, w myślach skanowałem linię wałów rzecznych zastanawiając się gdzie tam ktoś zmieścił restaurację. Bezpośrednie sąsiedztwo Muzeum Narodowego z jednej strony i nowej Biblioteki Raczyńskich z drugiej nadaje dodatkowego tonu temu miejscu.
Wrażenia po przekroczeniu progu restauracji są bardzo pozytywne, jest bardzo ładnie urządzona, nowatorsko i z pomysłem. Widać, że właściciele restauracji niemal dzielącej ścianę z Akademią Sztuk Pięknych stanęli na wysokości zadania. Osobiście jestem fanem dużych ciemnych kafelków, którymi wyłożone są niektóre ściany, nadaje to fajnego tonu całości. Przeglądając zdjęcia znajdujące się na stronie (klik) i fanpage’u (klik) restauracji odnieść można wrażenie, że lokal jest duży na tyle by pomieścił Zagłobę wraz z resztą szlacheckiej świty. W rzeczywistości nie jest w cale aż tak duży, co w mojej opinii działa na jego korzyść. Jest kameralnie, można skupić się na jedzeniu, a jest w czym wybierać! Restauracja posiada stałą kartę menu, a oprócz tego w ofercie znajduje się codziennie inne menu lunchowe.
Asia skorzystała z oferty lunchowej. Od poniedziałku do piątku – między 12 a 16 możecie za 25zł zjeść dwudaniowy obiad. Tym razem zestaw składał się z kremu z buraków i jednego z trzech dań do wyboru: policzki wieprzowe z puree z bakłażana, sezonowymi warzywami i kurkami, sałatka z gorgonzolą i sałatka z półgąskiem. Wybrała właśnie tę ostatnią opcję.
Talerz gorącej zupy świetnie się prezentował. Idealny odcień buraczanego koloru, iście kremowa konstystencja, ale jednak czegoś mi brakowało – konkretnie czegoś co przełamie smak . W tradycyjnym menu w kremie z buraków pojawia się kozi ser. Być może w jej wersji zupy zabrakło właśnie tego jednego składnika.
Polska jest jednym z największych producentów gęsiny w Europie (do samych Niemiec eksportujemy około 20 tys. ton rocznie), jednak dania z mięsa gęsi nieczęsto goszczą na naszych stołach. W ofercie lunchowej Warto nad Wartą pojawiła się sałatka z półgąskiem – wytwarzanym z najdelikatniejszego mięsa z piersi gęsi. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że sałatka jest lekkim, niekoniecznie sycącym daniem, wręcz klasykiem. Ta jednak zaskakuje – nie tylko smakiem, ale także niebanalnym sposobem podania. Wyglądała tak pięknie, że aż szkoda było ją zjeść. W skład tego apetycznego dzieła sztuki wchodzi duża ilość delikatnego mięsa w duecie z chrupiącą sałatą, dopełniona figami, rzodkiewkami, pomidorkami koktajlowymi i ogórkiem, a wszystko skropiono delikatnie słodkim sosem.
Ja z kolei, namówiony przez sympatyczną, dobrze zorientowaną kelnerkę, zdecydowałem się na doradę z grilla, która w tym tygodniu króluje w restauracji. Ukłony dla pani kelnerki, ponieważ zazwyczaj ryby jem tylko nad morzem z lokalnych smażalni albo podczas wigilii. Jedno co wiem, to po zjedzeniu tejże ryby, nawyk mój zmienię. Dorada jest rybą występującą w Morzu Śródziemnym, popularną w regionie południowo-europejskim, rzadko można ją spotkać w polskich sklepach. Dorada pod względem „budowy” jest bardzo podobna do pstrąga, posiada nie zbyt wiele dużych ości, a te które ma stosunkowo łatwo odchodzą z kręgosłupem. Ryba przygotowana była na grillu, podana na tacy wraz z pyszną sałatą skropioną kaparowym dipem i do tego z poznańskimi ziemniaczkami! W środku ryby znalazłem również cytryny, koperek i pietruszkę, które nadawały jej delikatnemu mięsu bardzo fajnego, wyrazistego smaku. Arcydzieło! Tym, którzy chcieliby spróbować doradę, którą polecam z całego serca – śpieszcie się, nie będzie dostępna wiecznie!
Zadowoleni i najedzeni do syta zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Rachunek za opisywany lunch, do którego zamówiliśmy 2 wody mineralne wyniósł nas 77 złotych. Niby nie mało, ale za taką jakość nie policzyłbym mniej, a fakt posiadania lunchy za 25 pln, z pewnością przyciągnie poznańskiego leminga, na stałe.
Podsumowując: Warto iść tam na lunch. Warto spróbować przysmaków kuchni polskiej. Warto zabrać tam dziewczynę na randkę, a klienta na spotkanie. Warto nad Wartą!
No Comments