Recenzja Foodie Army z Tokyo Tey. Czytaj na www.foodiearmy.pl

Tokyo Tey, czyli sushi w wersji ekspres

W poznaniu od lat był już Pekin, teraz przyszedł czas na Tokio. Po naszemu mówiąc Tokyo Tey. Nowo otwarty sushi bar w samym centrum kusi nowoczesnym podejściem, świetnym designem i niskimi cenami.

 

W piątkowy wieczór wybraliśmy się na miasto coś przegryźć. Dostaliśmy od Was masę ciekawych propozycji, z których zdecydowaliśmy się pójść na sushi do Tokyo Tey. Jest to nowo otwarta knajpa przy ulicy Półwiejskiej. Lokal został zaprojektowany przez poznańskie studio architektoniczne mode:lina w bardzo designerski sposób. Wnętrze wypełnione jest światłem i szkłem, co w połączeniu z białymi lodówkami i mocno kontrastowymi czarnymi ścianami przypomina scenę rodem z filmu Tokio Drift.

 

Lodówki w TokioTey. Pełna recenzja na foodiearmy.pl

Lodówki z sushi boxami oraz posterunek sushi mastera.

 

Od wejścia wita nas miła obsługa stojąca za barem. Tuż po przekroczeniu progu zauważamy lodówki wypełnione po brzegi sushi boxami, z nad których w okienku na piętrze pracuje sushi master raz po raz łypiąc okiem na salę u dołu. Za barem znajduje się menu, w którym znaleźć można dania główne z wieprzowiną na ostro i smażonym łososiem na czele oraz kilka zup. Uprzejma Pani kelnerka szybko naprowadza nas na fakt, że lodówki to nie element dekoracyjny i jeżeli mamy ochotę na sushi to musimy sobie wybrać jeden z zestawów. Osobiście miałem ochotę na zupę, ale odwiedzić sushi bar i nie zamówić sushi to trochę jak być prezydentem wszystkich Polaków i spełniać oczekiwania tylko jednego…  Zatem wybór padł na żółty wege sushi box o nazwie Oshima (26 zł) oraz na bulion wołowy Gyu Curry. Do tego zamówiliśmy herbatę cejlońską, której parzenie dało mi mniej więcej tyle samo frajdy, co jazda sankami za samochodem.

 

Zdjęcie z wizyty i recenzji foodie army w tokyo tey.

Sushi zapakowane w bardzo estetyczny sposób

 

Właściciele Tokyo Tey zadbali o każdy szczegół, co widać najbardziej właśnie przy zakupie sushi boxów. W pięknie zaprojektowanych opakowaniach oprócz samego sushi i skróconej instrukcji obsługi znajdziemy paczuszkę z wasabi, sos sojowy, marynowany imbir oraz plastikową rynienkę do wyłożenia ich razem. Samo sushi ułożone jest w sposób bardzo estetyczny i precyzyjny.

 

Zestaw akcesoriów w sushi boxie.

Zestaw akcesoriów w sushi boxie.

 

Zamówiony przez nas box średniej wielkości składał się z 4x California Wege w masago, 2x California Wege z omletem, tykwą awokado i sezamem, nigiri z omletem, tykwą, serkiem i sezamem oraz 10 hosomaków po dwa z ogórkiem, papryką, tykwą, awokado i rzepą. Hosomaki wielkością zdecydowanie mniejsze niż podczas naszej wizyty w Kyokai, jednak nie dajcie się zwieźć pozorom – średniej wielkości box to porcja w zupełności wystarczająca dla jednej osoby o regularnym apetycie. Co dużo ważniejsze od ładnego opakowania, sushi było bardzo świeże i smaczne. Ba, odpowiadało mi na tyle, że na potrzeby napisania tego artykułu zabrałem następnego dnia jeszcze jeden box na wynos, co rzadko mi się zdarza.

 

Sushi smaczne i świeże, a porcja w sam raz na jedną osobę.

Sushi smaczne i świeże, a porcja w sam raz na jedną osobę.

 

Kolejnym daniem był wspomniany bulion Gyu Curry (14PLN) , który nakłonił mnie do odwiedzenia Tokyo Tey w pierwszej kolejności. Był wręcz wspaniały: gorący, pikantny, z cieniutkim makaronem. Tycjanowy kolor pochodzący od curry pięknie tańczył w oczkach tłuszczu, natomiast polędwica, której jak na zupę było w sam raz, wspaniale dopełniała całości.

 

Guy Curry - bullion wołowy z polędwicą (14 PLN)

Guy Curry – bullion wołowy z polędwicą (14 PLN)

 

Jak to w związku bywa, każdy ma swoją agendę i swoje cele. Moimi był bulion, natomiast Asi deser. Te apetycznie wyglądające kulki to jabłkowe lody w tempurze. Smażone lody zachwyciły ją ilością smaków – z jednej strony chrupiąca panierka, następnie miękkie jabłko, a na sam koniec aksamitne lody. Mniam! Warto również wspomnieć o zaskakująco niskiej cenie tego deseru – 4,50 zł.

 

Lody w jabłku obtoczonym w tempurze. (9 PLN)

Lody w jabłku obtoczonym w tempurze. (9 PLN)

 

Podsumowując Tokyo Tey to miejsce bardzo interesujące i o nietuzinkowej koncepcji. Z jednej strony jest to restauracja, z drugiej sami projektanci lokalu wspominają o tej realizacji jako o sushi sklepie. Serwowane potrawy są bardzo dobre, a sushi box może stanowić fajny pomysł na szybki lunch zjedzony na miejscu lub zabrany po drodze do pracy. Cenowo jest to miejsce zdecydowanie na poznańską kieszeń i trzeba o tym pamiętać porównując je do innych high-end’owych miejsc, gdzie zostawicie po 100 i więcej złotych. Jestem zdania, że misją Tokyo Tey nie jest konkurencja z nimi, a bardziej próba wypełnienia pewnej luki. Próba w mojej opinii zdecydowanie tak udana, jak sposób podania herbaty.

 

Sposób podania herbaty jest super!

Sposób podania herbaty jest super!

 

 

WALENTYNKOWY KONKURS!

Kto z Was nie ma jeszcze planów na walentynkowy weekend? Zachwyć swoją drugą połówkę i wygraj sushi boxy od Tokyo Tey!

 

Krok 1:
Udostępnij ten post na swoim Facebooku.

Krok 2:
Wybierz kolor zestawu, który chcesz otrzymać (zielony, żółty lub czerwony)-> Konkursowe sushi boxy 

Krok 3:
Krótko opisz Twoją receptę na niezapomniane Walentynki w komentarzu pod postem.

Wybierzemy 3 najbardziej kreatywne odpowiedzi. Zwycięzcy otrzymają podwójne zestawy sushi boxów. Wyniki konkursu opublikujemy na naszym Facebooku w piątek o godzinie 16.00.  Boxy będzie można odebrać w lokalu Tokyo Tey przy ulicy Półwiejskiej 22 w piątek, sobotę lub niedzielę.

WYNIKI —> http://on.fb.me/1TWXEyB
 

.
45 Comments
  • Gosia Kozak
    Posted at 19:07h, 08 lutego Odpowiedz

    Zielony box Emotikon smile Moj sposób na niezapomniane walentynki to po prostu bycie z ukochaną osobą, dzielenie się każdym uśmiechem, trzymanie się za ręcę i patrzenie sobie w oczy :) Myślę że spędzenie tego wyjątkowego dnia w Poznaniu jest świetną alternatywą, od rana poszłabym z ukochanym na Walentynkowy Targ Śniadaniowy, potem romantyczny spacek po cytadeli, filiżanka kawy na Starym Rynku, a następnie Rezerwat przyrody Meteoryt na Morasku. Wieczorem warto się przygotować, aby czuć się wyjątkowo i wyjść na romantyczną kolację we dwoje zwieńczoną przechadzką po najromantyczniejszym miejscu w Poznaniu – moście Jordana :) Piece and Love! <3

  • Agata
    Posted at 20:11h, 08 lutego Odpowiedz

    Wybieram Zielony Box!
    Recepta na niezapomniane Walentynki?
    Wrzućić na luz!!! Zapomnieć o problemach, odłożyć je na bok. To jest dzień, w którym nie może nas obchodzić nic innego poza nami samymi! Zajmijmy się sobą, wypijmy dobre wino, zjedzmy przepyszne sushi i dalej niech się dzieje magia, walentynkowa miłosna magia! Ot tyle, takie proste, a jakie przyjemne!

  • Alicja
    Posted at 06:48h, 09 lutego Odpowiedz

    Jako, że jesteśmy totalnymi „casualami lajfstajlowymi”, a przy okazji będziemy mieli tego dnia sporo pracy, by zapewnić innym ludziom udanę walentynki, to idealny wieczór będzie zawierał dwoje zmęczonych ludzi, siedzących w ciepłych kapciach na kanapie, oglądających netflixa i/lub naparzających w bijatyki na PlayStation :)
    I jakby co… Wybieram zestaw żółty

  • Klaudia
    Posted at 10:14h, 09 lutego Odpowiedz

    Wybieram ZIELONE pudełko.
    W Walentynki zapewne wybierzemy się do ciucholandów, by kupić materiały. Wieczorem przy kakałku i maszynach do szycia tworzyć się będą pierwsze cospley’e na tegoroczny Pyrkon. Wspólne projektowanie i tworzenie postaci nie z tego świata – BEZCENNE ;)

  • marta m
    Posted at 10:24h, 09 lutego Odpowiedz

    pewnie każda para ma swoje małe tradycję i zwyczaje. my co roku w walentynki wychodzimy na spacer, siadamy uzbrojeni w kubek kawy pod ulubioną fontanną na rynku i obserwując przechodzące pary obstawiamy która to randka i jak się skończy.
    Że niby amerykańskie święto, że wcale nie jest dla nas ważne, że przecież my poza tym.. a jednak co roku celebrujemy takie nasze małe święto dwóch zgryźliwych tetryków ;) /chętnie przygarniemy zielone/

  • Walentynka :D
    Posted at 11:55h, 09 lutego Odpowiedz

    Żółty :)

    Idealne Walentynki to nieobchodzenie Walentynek :D Zamiast wbijać się w garnitury i buty na wysokich obcasach i randkować w zatłoczonych kawiarniach wybieramy.. KOSMOS. A dokładniej filmy o kosmosie. Mamy za sobą już Grawitację, Interstellara, a w tym roku może.. Marsjanin? :D .

  • WWWW
    Posted at 13:12h, 09 lutego Odpowiedz

    Prowadzenie bloga – a więc przestrzeni, gdzie rządzi słowo pisane, a zdjęcia są uatrakcyjniającym dodatkiem – wymaga od jego autorów dbałości o język. Proszę Was zatem o większą pilność i pieczołowitość (nie tylko wobec interpunkcji, której tutaj niekiedy brakuje). Wypowiedzi typu: „Tycjanowy kolor pochodzący od curry pięknie tańczył w oczkach tłuszczu”, choć może brzmieć dla niektórych lirycznie, trąci jednak infantylizmem i pretensjonalnością. Po co się tak silić na poetyckie peryfrazy i metafory? Z kolei, „Jak to w związku bywa, każdy ma swoją agendę i swoje cele. Moimi był bulion, natomiast Asi deser” brzmi co najmniej absurdalnie (a słowo „agenda” nie ma tu żadnego zastosowania. http://sjp.pwn.pl/szukaj/agenda.html). Nie traktujcie tego komentarza jako „hejtu”, lecz formę troski. Wasz blog jest bowiem ciekawym źródłem informacji o tym, co dzieje się na gastronomicznej mapie Poznania. Nie ustawajcie w pisaniu, ale postarajcie się pisać lepiej. Pozdrawiam!

    • admin
      Posted at 13:22h, 09 lutego Odpowiedz

      Hej,

      Dzięki za podpowiedzi. Następnym razem się bardziej postaram :)

  • Martyna B
    Posted at 13:18h, 09 lutego Odpowiedz

    W Walentynki zaciągnęłabym swojego Lubego do mojego statku kosmicznego. Polecielibyśmy na planetę Sushi i rozłożylibyśmy sobie piknik nad rzeką Sake. Upojeni oparami zaczęlibyśmy widzieć dziwne rzeczy – np. uramaki i hosomaki tańczące hip-hop. Poczulibyśmy ten beat i utworzylibyśmy prawdziwą polsko-japońską formację taneczna. Zmęczeni szalonym tańcem, wynajęlibyśmy pokój w siedmio i pół gwiazdkowym hotelu Nigiri i wykupilibyśmy jednodniowy pakiet spa (masaże wasabi i takie tam).. Wieczorem zmęczeni zasnęlibyśmy pod kołderką świeżego imbiru. Mimo iż rano okazałoby się, że zaparkowaliśmy nasz statek w niedozwolonym miejscu i dostalibyśmy mandat (2000 srebrnych Miso) i tak byłyby to najpiękniejsze Walentynki – bo z najukochańszą osobą!

    Zestaw żółty

  • Oskar
    Posted at 21:48h, 09 lutego Odpowiedz

    Układ tekstu na twojej strony jest skrajnie nieczytelny. Nigdy cie nie zastanawiało dlaczego w gazetach masz takie krótkie linijki? Ano dlatego że długie linijki tekstu straszcie ciężko się czyta i męczą wzrok. Mam 13′ laptop i nie chcę sobie nawet wyobrazić jak pokracznie to musi wyglądać na 22′ monitorze….

    • admin
      Posted at 22:13h, 09 lutego Odpowiedz

      Oskar,
      Na 13, 22 i 27 calach szerokość jest taka sama. Szerokość dyktuje skórka wordpressa, zauważ że jest to układ jednokolumnowy. Na pocieszenie dodam że od miesiąca pracujemy nad nową wersją, cierpliwości!

  • Dagmara
    Posted at 16:57h, 11 lutego Odpowiedz

    Wybieram zielony box :)
    Udane walentynki? To totalny luz i dzień w którym możemy zrobić to na co mamy ochotę już od dawna. Olewamy restauracje i wykwintne kolacje w zatłoczonym mieście. Może też dlatego, że również lubimy weszyć po poznańskich knajpkach i odkrywać nowe smaki. To dzień dla nas. Zaczynamy go od tatolnego leniuchowania we dwoje, tylko my, ciepłe łóżko, pyszna latte i dobre polskie przedwojenne kino :) Potem? Sesja zdjęciowa, która chodzi za nami już od jakiegoś czasu. Nie typowa ,,walentynkowa”, przepełniona sztucznymi buziakami w przytłaczającym studiu fotograficznym, ale opowiadająca naszą małą historię, pełną śmiechu, przyjaźni, zamiłowania do sportu, podróży i dobrej kuchni! :) Po takiej zabawie coś zjeść przecież trzeba więc otwieramy naszą domową restaurację! W tym roku gościć będzie z pewnością kuchnia azjatycka no i oczywiście sushi kręcone w przy dobrej muzyce i winku. Nie ma nic lepszego jak wspólne pichcenie! Na koniec dnia, jeśli pogoda pozwoli, butelka ulubionego chardonnay, ciepły sweter, kocyk, świeczki i rozmowy do rana na naszym pięknym secesyjnym balkonie. Rozmarzyłam się :)

  • Anna S
    Posted at 18:53h, 11 lutego Odpowiedz

    Walentynki to doskonała okazja, żeby zdobyć Sushi-koronę Poznania, czyli 7 najepszych poznańskich suszarni. Do zwycięstwa brakuje mi i mojemu Lubemu tylko jednego punktu, którym jest właśnie nowo otwarty lokal Tokyo Tey. Nie pozwólcie, żeby nasz długotrwały trud i wysiłek poszedł na marne, a nęcony opisami na Blogu żołądek, pozostawiony pusty i smutny, dokonał samostrawienia. Walentynki to święto miłości, także tej do jedzenia! Kochajmy się i jedzmy! <3
    Pudełko zaś wybieramy zielone!

  • Luis
    Posted at 11:05h, 12 lutego Odpowiedz

    Walentynki to dla mnie nowa sprawa, jestem zdecydowanie większym zwolennikiem karnawału. W Hiszpanii, skąd pochodzę, walentynek się nie obchodzi. Skoro jednak już jestem w Polsce jest to pretekst dobry jak każdy inny do miłego spędzenia dnia z Nią. Zjemy coś dobrego, obejrzymy film.. małe przyjemności dnia codziennego. – chętnie zjemy również boxa czerwonego

  • Karolina
    Posted at 11:14h, 12 lutego Odpowiedz

    Najlepsze walentynki na świecie były 3 lata temu. Wtedy mój chłopak w naszym pokoiku przygotował ucztę zamawiając sushi. Nigdy wcześniej nie jadłam teogo cuda. Pokazał mi całą paletę japońskich smaków, nauczył trzymać pałeczki, jeśc imbir i delektować się pysznym sushi. Potem już było coraz lepiej, Moje życie bez sushi nie miało sensu, non stop musiałam je jeść. Kolejnym etapem było kupienie mi kursu robienia sushi. Teraz mogę sama w domu przygotowywać sobie roleczki, aczkolwiek jednak przyjemność zamawiania została i często to robię.. Czasem myślę, że to był niecny plan mojego chłopaka, żeby zawsze mógł mieć sushi pod nosem.

    Dodam mój pięknywierszyk o sushi:

    Japońskie sushi kocham za ten smak,
    nigiri, date i hosomak
    łosoś, tuńczyk, ryba maślana
    krewetka, awokado – mogę jeść od rana!

    Tego miejsca jeszcze nie odwiedziłam, z chęcią spróbowałabym żółtego box’u! :)

  • Liv
    Posted at 11:24h, 12 lutego Odpowiedz

    czerwony zestaw :)
    Dla mnie niezapomniane walentynki, to po prostu spędzenie tego czasu z ukochaną osobą. Kiedyś też wymyślałam i marzyłam o specjalnych, romantycznych randkach, ale kiedy życie potoczyło się tak, że mieszkamy bardzo daleko od siebie, najbardziej liczy się to, żeby być po prostu razem. Najchętniej cały dzień w łóżku, jedząc dobre jedzonko (najchętniej wasze sushi :) ) i oglądając filmy.

  • Marta
    Posted at 11:27h, 12 lutego Odpowiedz

    Walentynki to kolejny pretekst żeby iść na dobre jedzonko! Niezapomniane walentynki? Na pewno jakaś wymarzona podróż – Anglia, Włochy, Grecja? Piękne widoki i dobre jedzonko. :) Na tą chwilę jednak zostajemy w Poznaniu i idziemy do kina (if you know what I mean! :P). A jako, że ostatni odkryłam, że sushi = miłość będzie to idealny posiłek na romantyczne, jedzeniowe randez-vous. Żółty box byłby spoko. 3majcie się ciepło!

  • Anna
    Posted at 11:33h, 12 lutego Odpowiedz

    A dla mnie walentynki to odlozenie wszystkich codziennych spraw na bok, odlaczenie sie od mediow spoelcznosciowych, innych ludzi, wszelkich spraw i obowiazkow i poswiecenie CZASU najblizszej osobie :) – w biegu dnia codziennego czasem umykaja nam sprawy widoczne na pierwszy rzut oka ;)

  • Anna
    Posted at 11:34h, 12 lutego Odpowiedz

    Zapomnialabym – box czerwony :)

  • Karolina
    Posted at 11:39h, 12 lutego Odpowiedz

    Walentynki chcielibyśmy spędzić aktywnie. Zaczniemy od porannego spaceru, a popołudniu wybierzemy się na wspólne bieganie w okolicy. Dopiero wieczorem zrelaksujemy się przy winie i dobrym filmie. Wtedy też chętnie spróbowalibyśmy czerwonego zestawu sushi!

  • Emila Jędrzejczak
    Posted at 11:42h, 12 lutego Odpowiedz

    Czerwony :) Mój pomysł na wspaniałe walentynki, to bycie z moim ukochanym i robienie zwykłych rzeczy, na które zazwyczaj nie mamy czasu. Oboje uwielbiamy gotować, dlatego zazwyczaj w walentynki wybieramy się na wspólne zakupy, gdzie możemy sobie pozwolić na nasze górnolotne fantazje i eksperymentujemy w kuchni :D Sprawia nam to niezwykłą radość, a przy okazji mamy własnoręcznie przygotowaną kolację przy świecach :)

  • Magdalena
    Posted at 11:43h, 12 lutego Odpowiedz

    Zielony sushi box!

    Walentynek raczej nie obchodzę, bo wiadomo, miłośnie jest na co dzień. Ale połączyła nas miłość do jedzenia, więc jeśli miałabym celebrować dzień świętego od miłości i chorych na epilepsję, to taki sushi box na „przystawkę” byłby idealny. Dlaczego na przystawkę tylko? Bo jeśli mam zaakcentować miłość do mojego mężczyzny, a wiadomo – przez żołądek do serca, to byłby to dzień w którym jemu (no dobrze, sobie też, bo siebie też kocham :P) przygotowuję ulubione potrawy. A gdy naprawdę mogę się ponieść marzeniom, to jest to dzień, w którym wszelkie inne obowiązki nagle znikają i mamy czas na wspólne kucharzenie i spacer do Tokyo Tej po nasz pierwszy z tej knajpki zestaw sushi, które uwielbiamy. A że sushi to afrodyzjak, to może nie powiem, jak ten wymarzony dzień się zakończy… :)

  • Ania
    Posted at 11:44h, 12 lutego Odpowiedz

    wybieram zielony box!
    Walentynki spędzę raczej tradycyjnie z moim chłopakiem w domowym zaciszu – popcorn do ulubionego filmu z chęcią zastąpimy sushi! Kto wie może jakieś body sushi też będzie hehe ;)

  • Klara
    Posted at 11:47h, 12 lutego Odpowiedz

    Moje Walentynki w tym roku będą na pewno niezapomniane. Świętujemy z narzeczonym 10 lat wspólnej drogi, z tej okazji zapisujemy się na pierwszy ultramaraton- akurat zapisy startują 14.02. Po zapisach wybierzemy się na wspólne bieganie z psem do lasu, bo nic tak nie wprawia człowieka w rewelacyjny nastój jak aktywnie spędzony wspólnie czas. Czerwony box po takim wysiłku byłby dla nas zbawieniem :D

  • Wiktoria
    Posted at 12:08h, 12 lutego Odpowiedz

    Te walentynki spędzę sama, bo ukochany hen daleko, wiec z chęcią przygarnę do serca czerwonego boxa na otarcie łez tęsknoty. Nie pograzajcie mego smutku tęsknoty, uczuciem konkursowej klęski :)

  • Alicja
    Posted at 12:10h, 12 lutego Odpowiedz

    Wybieram czerwone pudełko.

    Najlepiej walentynki spędza się w domu! Więc my z chłopakiem wybieramy dresik, dobry film, jedzonko (najlepiej sushi).
    Fajnie jest się tak po prostu poprzytulać przy ciekawym filmie. .Nie zabraknie całusów, przytulania i słów „kocham Cię” <3
    A niespodziankę oczywiście zostawiam na wieczór, wieczór ;)

  • Jagoda
    Posted at 12:13h, 12 lutego Odpowiedz

    *box zielony*

    Walentynki najlepiej celebruje się w stylu Hana.
    Solo.

  • Agata
    Posted at 12:14h, 12 lutego Odpowiedz

    Kreatywne Walentynki? Dla mnie to nie problem! Chłopak w domu, a ja jak zwykle tylko na chwilę wyskoczę załatwić jedną małą rzecz. Po drodze złamie obcas, wpadne na koleżankę i odczuję nagłą potrzebę zakupu nowej kiecki. O Matko, już 15?! Wpadam do domu, przebieram się w obcisłe spodnie i oficerki, pa kochanie!, i leceeeeeee… Nie, nie na imprezę dla motocyklistów tylko do stajni. Niby na godzinę, ale to trzeba chabetę ogarnąć, potem pojezdzić, potem Siwy zachorował, papierosy się skończyły…. Dobrze że miałam swojego Suhzi Boxa i mogłam się nim podzielić z przyjaciółką, z którą do 23 spędzałyśmy najbardziej kochane Walentynki kolejny rok z rzędu – czteronożne i futrzane Walentynki! :)

    W końcu wpadnę do domu, usłyszę dzwięki telewizora i chrapania… „Taaaak, przełożymy Walentynki na za rok!” :)

    • Agata
      Posted at 12:15h, 12 lutego Odpowiedz

      PS. Zestaw czerwony

  • Julia
    Posted at 12:18h, 12 lutego Odpowiedz

    Niezapomniany Dzień Św.Walentego to dzień pełen adrenaliny i niezapomnianych wrażeń. A jak niezapomniane chwile to tylko z moją kobietą . W tym roku walentyki zaczynamy już w sobote i jedziemy specjalnie do innego miasta zeby skoczyc na bunge, potem przejazdzka sportowym samochodem na torze napewno bardzo szybka jazda. Wieczorem wracamy do Poznania i z samego rana idziemy na 6 godzinny paintball. Potem na pewno wskoczymy na jakies jedzenie i na koniec dnia pelen relaks w domu i gry na PS. Te dwa dni planowalysmy pol roku, wiec musza byc niezapomniane.
    Wybieram zolty box.

  • Paulina
    Posted at 12:18h, 12 lutego Odpowiedz

    Mój przepis na idealne Walentynki? To spędzenie ich z takim jednym, którego poznałam dwa lata temu prawie na przeciwko owego sklepu z sushi. Kiedyś na Półwiejskiej (właściwie jeszcze nie tak dawno) istniał salon Orange. Ja hostessa latająca w za dużym stroju do jeżdżenia na nartach, on przedstawiciel Samsunga w niebieskiej koszulce. Pracowaliśmy tam razem tylko dwa dni, ale coś zaiskrzyło i tak już zostało. Mimo, że wyglądałam pewnie strasznie głupio w za dużej zimowej czapce, mu się spodobałam. Kilka miesięcy temu zlikwidowali ten salon Orange i kiedy przechodzimy koło tego miejsca zawsze jest nam trochę smutno, że miejsce, w którym się poznaliśmy, juz nie istnieje. Dobrze wiedziec,że obok powstał sklep z sushi, bo oboje bardzo je lubimy. Idealne Walentynki to spędzone razem przy pierogach czy sushi – nieważne, byle razem. Może jakieś kino? I na pewno jakiś dobry drink dla lepszego trawienia :) To takie plany na najbliższe Walentynki, miejmy nadzieję, że IDEALNE. Ale następne chętnie spędziłabym za granicą, najlepiej w Rzymie albo Londynie. Idealnie spędza się Walentynki na pewno przy ZIELONYM pudełku ;)

  • Maciej
    Posted at 12:37h, 12 lutego Odpowiedz

    Czerwone pudełko. Niezapomnianą akcją byłaby kąpiel w Jeziorze Maltańskim w strojach Adama & Ewy

  • Martyna
    Posted at 12:37h, 12 lutego Odpowiedz

    A gdyby tak iść na dworzec i poszukać pierwszego pociągu odjeżdżającego w polskie góry? Przytuleni podziwialibyśmy przesuwający się za oknem krajobraz. W końcu, wsłuchani w uspokajający stukot kół zasnęlibyśmy by po kilku godzinach obudzić się otoczeni ośnieżonymi szczytami. Znalazłszy ustronną chatkę, zaszylibyśmy się w niej zapominając o świecie. Upojeni miłością wyszlibyśmy poszusować, a wieczorem zmarznięci i przemoczeni rozgrzalibyśmy się gorącą czekoladą przy cieple trzaskającego kominka, szeptając ‚Kocham’ miliony razy.

    A wymarzony box to zielony ;)

  • Martyna
    Posted at 12:38h, 12 lutego Odpowiedz

    A gdyby tak iść na dworzec i poszukać pierwszego pociągu odjeżdżającego w polskie góry? Przytuleni podziwialibyśmy przesuwający się za oknem krajobraz. W końcu, wsłuchani w uspokajający stukot kół zasnęlibyśmy by po kilku godzinach obudzić się otoczeni ośnieżonymi szczytami. Znalazłszy ustronną chatkę, zaszylibyśmy się w niej zapominając o świecie. Upojeni miłością wyszlibyśmy poszusować, a wieczorem zmarznięci i przemoczeni rozgrzalibyśmy się gorącą czekoladą przy cieple trzaskającego kominka, szeptając ‚Kocham’ miliony razy.

    A wymarzony box to zielony :)

  • James Behr
    Posted at 12:43h, 12 lutego Odpowiedz

    Kolor pudełka nie jest dla mnie najistotniejszy. Gdybym jednak mógł wybrać to skusiłbym się razem z partnerką na kolor zielony, który uspokaja (a wiadomo jak to jest w związku) lub kolor czerwony – czyli kolor walentynek. Ponieważ jest to święto zakochanych, a my tacy jesteśmy od kilku lat, to musimy je spędzić niesztampowo. Po pierwsze pójdziemy na stadion Lecha gdzie wspólnie odśpiewamy „Moja jedyna MIŁOŚĆ to Kolejorz…!”, następnie przemieszczamy się do jump areny żeby poskakać z radości, że siebie mamy, a na koniec już zwyczajnie i walentynkowo wybieramy się na kolację do jednego z miejsc opisanych na Waszej stronie ;)

  • Milena
    Posted at 12:53h, 12 lutego Odpowiedz

    Z uwagi na posiadanie skrajnie nieromantycznego chłopaka nie będzie Walentynek, ale zrobimy to samo co na pierwszej randce – własnoręczne sushi, którego zjedliśmy razem już tonę. A jeśli chcielibyście nam sprezentować czerwony box, z chęcią zmienię nasz klasyk w coś bardziej romantycznego – a niech mam coś z tego święta ! ;)

  • Kinga
    Posted at 13:20h, 12 lutego Odpowiedz

    Czerwony box dla nas!
    Niezapomniane Walentynki? Aktualnie z mężem jesteśmy w rozjazdach i tylko weekendy spędzamy wspólnie, więc każdy weekend dla nas to jak małe walentynki. Ten będzie niezapomniany, bo spędzimy go bez prania, sprzątania, prasowania i innych domowych czynności, które zabierają nam sporą część weekendu:) mam nadzieję, że dzięki Wam nie bedziemy musieli tez gotować;)

  • Agnieszka
    Posted at 13:23h, 12 lutego Odpowiedz

    Jedziemy na Walentynki do Oslo. Niby tanimi liniami, ale musieliśmy kupić jeszcze bilety z lotniska do centrum i bankrutujemy. Sushi uratowałoby nasze głodne brzuszki. A już na miejscu spróbujemy okazać sobie tyle miłości, ile się da w muzeum Edvarda Muncha, parku dziwnych rzeźb, nad brzegiem mroźnego fiordu i w temperaturze 0 stopni… I to będą niezapomniane Walentynki. Aktywny dzień ze zwiedzaniem miasta, obowiązkowe przytulania w świetle neonów, trzymanie się za rękę na ulicy – wycieczka z najlepszym przyjacielem i chłopakiem w jednym. Szkoda, że do samolotu nas nie wpuszczą z wymarzonym żółtym pudełkiem.

  • Hanna
    Posted at 13:29h, 12 lutego Odpowiedz

    Moje tegoroczne walentynki to raczej sztuka przetrwania i niemała ekwilibrystyka… bo co zrobić kiedy druga połówka spędza ten dzień w pracy i to bite 24h? Nie brzmi dobrze ale planujemy się nie dać! Będziemy świętować na plastikowych talerzykach, popijać zieloną herbatą z termosu, który przeżył już nie jedno… Nawet jeśli będzie to tylko 30 minut to przecież warto. Bo w walentynki chodzi żeby cieszyć się sobą. Nie ważne gdzie, nie ważne jak długo. Nawet małą chwilkę :-)
    Czerwony

  • Gosia Bujalska
    Posted at 14:31h, 12 lutego Odpowiedz

    Box czerwony.
    Idealne Walentynki: odstrzelenie się jak przyczepy na jarmarku i powrót do miejsca pierwszej randki. Dobrze zjeść, wypić i zostawić obrzydliwie wysoki napiwek.
    nie przejmować sie ceną, czasem, A wieczorem poczuc się jak gwiazdy porno.

  • Grzegorz
    Posted at 14:41h, 12 lutego Odpowiedz

    Walentynki to święto serduszek i miłości
    Okazujmy sobie miłość codziennie

    Bowiem to uczucie niezwykłej radości,
    Zupełnie tak jak roślina więdnie,

    Gdy nie jest pielęgnowana
    i dba się o nią tylko od święta

    Tak samo miłość gaśnie- niepodsycana.
    Zanika wtedy jej istota piękna.

    Niemniej jednak w dzień Walentego
    Jak tradycja nakazuje

    Udamy się do miejsca lubianego
    Gdzie japoński styl króluje

    Ah jak ujrzeć było by cudownie
    Czekający tam ZIELONY BOX

    Na ukochaną spojrzeć wymownie
    Obiecując jej upojną i gorącą noc

    Wszakże Sushi działa na nią specyficznie
    nakręca pożądania nić

    Jej Serduszko bardzo nierytmicznie
    W mig zaczyna bić

    Droga załogo Foodie Army
    Sprawcie proszę by w ten dzień specjalny

    Tokyo tey lokal nas wykarmił
    W sposób bardzo niebanalny

    <3 <3 <3

  • Adam Rogalski
    Posted at 15:01h, 12 lutego Odpowiedz

    Wybieram czerwone pudełko.
    Moje walentynki chciałbym spędzić ze swoją druga połówka. Mam już plany na ten dzień, ale nic nie będę zdradzał, bo wiem, że ona to przeczyta :P

  • Klaudia Frankowska
    Posted at 15:07h, 12 lutego Odpowiedz

    Wybieram Zielony box :)

    Jaka jest moja recepta na walentynki?

    Walentynki to dla mnie. dzień w którym szczególnie chcę się okazać miłość ale nie tylko swojej drugiej połówce ale wszystkim których się kocha. Od kiedy pamiętam walentynki zawsze kojarzą mi się z moją rodziną. Standardowo od lat zawsze w tym dniu obdarowujemy się skromnymi prezentami i razem wspólnie spędzamy czas. W ciągu lat nasze grono trochę się zwiększyło aczkolwiek tradycja pozostała i mam nadzieje będzie kultywowana :) Mała rzecz a cieszy:)!.

  • Kasprzak Przemysław
    Posted at 11:44h, 14 lutego Odpowiedz

    Dzięki za świetną recenzję! Mam nadzieję, że nieostre zupy są równie dobre jak była Twoja! Zachęciliście mnie i moja dziewczynę (bardziej moją dziewczynę [rofl]) żeby się tam wybrać. Być może ten lokal dopiszemy do listy najczęściej odwiedzanych. Zapowiada się pychota!

  • Adrian Kalecki
    Posted at 09:46h, 22 sierpnia Odpowiedz

    Właśnie przechodziłem tamtędy ostatnio i podziwialiśmy z moją dziewczyną wystrój tego miejsca. Musimy tam skoczyć kiedyś. ;) A tak poza tym czekam na kolejne wpisy! Halo!

Post A Reply to Klaudia Cancel Reply